niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział XII lub I ;)

      Taak wiem teraz trochę dużą odskocznię zrobię bo w mojej, jakże mądrej głowie zrodził się pomysł.
A mianowicie ten blog nie będzie już tylko o Fremione(jak w pierwszej części opowiadania) ale i o...jak przeczytacie to się dowiecie.


                                                                    XII
   Minęły trzy lata.W tym czasie wiele się zdarzyło.Harry wygrał turniej trójmagiczny, podczas którego zginął
Cedrik Diggory, zginął Dubledore i co najważniejsze został pokonany Voldemort.Od tego wydarzenia minął
miesiąc.Większość osób była nadal zszokowana.Jedną z tych osób była Hermiona Granger, która właśnie popijała herbatę w Norze.Panował tu ponury nastrój.Wszyscy byli zasmuceni po stracie Freda.Hermiona
również.Przecież był to jej chłopak.Ciężko to przeżyła.Płakała większość nocy.Znalazła pocieszenie w ramionach Rona.Wrócili do siebie.Czuli, że tego potrzebowali.Ginny chodziła z Harrym.Był dla niej wsparciem w tych ciężkich chwilach.George był bardzo przygaszony.Stracił bardzo bliską osobę.Swojego brata, najlepszego kumpla, wiecznego towarzysza, współwłaściciela sklepu.Nie miał dziewczyny, która mogłaby go pocieszyć.Tym zajmowali się przyjaciele i rodzice.Niewiele to dawało ale rudzielec weselał, przynajmniej na jakiś czas.Harry wciąż czuł się winny za jego śmierć.Z resztą nie tylko jego.Czuł się winny za śmierć wszystkich bliskich osób, które uczestniczyły w bitwie o Hogwart.Najgorzej jednak było z panią Weasley.Chociaż starała się tego nie pokazywać, to w głębi duszy była bardzo smutna.Czasem można było usłyszeć jak pochlipywała w kącie.Najdzielniejszy był pan Weasley.Starał się podtrzymywać rodzinę na duchu, chociaż nie było mu łatwo bo ciągle tęsknił po stracie syna.
    Kiedy podczas śniadania w ponurym nastroju wszyscy mieszkańcy domu(łącznie z Harrym i Hermioną) zebrali się przy stole jak codziennie nikt się nie odzywał.Nagle do kuchni wparował pan Weasley.
-Nie.Tak już nie może być.-powiedział-Ile jeszcze czasu będziemy tacy zasmuceni, bez życia?Nie będziemy się prawie w ogóle odzywać?Mam tego dość.To, że niestety Fred umarł zapamiętamy do końca życia ale ja nie sądzę, że Fred chciałby, żebyśmy się smucili.Chciałby, byśmy byli szczęśliwi.On zapewne patrzy teraz z góry i się uśmiecha.Musimy przestać się zasmucać i wrócić do normalnego życia.On tego chce.
-Ja...zgadzam się z Arturem.Mam dość tej ponurej atmosfery i tej ciszy.Zachowujmy się już normalnie.-powiedziała pani Weasley.-A więc myślę, że Harry, Ron, Hermiona i Ginny wrócą do szkoły aby skończyć siódmy rok nauki.Wyślemy sowę do Dumble...Minerwy.
-Ja się zgadzam.-powiedziała Hermiona.
-Ja też.-zgodziła się Ginny.
-I ja.-powiedzieli jednocześnie Ron i Harry.
Wszyscy się zaśmiali.Napięcie opadło.Już wszystko było dobrze.
       Następnego dnia Hermiona wstała i skreśliła kolejny dzień w kalendarzu.Był już 21 września.Za jedenaście dni wróci do Hogwartu.Cieszyła się z tego powodu.Spotka się przecież ze swoimi starymi przyjaciółmi.Ubrała miętową bokserkę i wytarte, niebieskie dżinsy.Po ubraniu się przeczesała włosy szczotką i zeszła na śniadanie.
-Dzień dobry!-powiedziała wchodząc do kuchni i obdarzając wszystkich uśmiechem.
-Dzień dobry kochanie.Siadaj.-powiedziała pani Weasley odwzajemniając uśmiech.-Napisaliśmy wczoraj do Minerwy i już dziś odzyskaliśmy odpowiedź.Pisze, że bardzo się cieszy.Do listu dołączyła listę książek i przyborów szkolnych.
-To bardzo fajnie.Kiedy wybierzemy się na Pokątną?-spytała szatynka biorąc sobie tosta.
-Nie wiem może jutro albo lepiej jeszcze dziś.-powiedziała gospodyni.-Chyba tak.Dziś.Za dwie godziny zbiórka tutaj w kuchni.
 Hermiona skończyła jedzenie i poszła przywitać się z Harrym i Ronem.Cicho zapukała do pokoju chłopców i weszła.Ron i Harry rozmawiali o czymś żywo.Na jej widok przerwali rozmowę.
-Cześć.-powiedziała  szatynka siadając obok rudzielca i całując go w policzek.-O czym rozmawiacie?
-A o niczym takim.-powiedział Harry.
-Dobra to ja nie będę mieszać się w wasze "tajne" sprawy.-powiedziała Hermiona z uśmiechem i wyszła pozostawiając chłopaków samych.
-Ron ale powiedz mi dlaczego właściwie chcesz znów wrócić do Lavender*?Przecież jesteś z Hermą.-zapytał Harry.
-No bo wiesz ona...Napisała do mnie i...ja już nie wiem co robić.Kocham Hermionę  i chcę wrócić do Lav.
Ją też kocham i nie przestałem.-powiedział speszony Ronald.
-Cóż...jeżeli chcesz wrócić do Lavender to musisz to powiedzieć Mionie.Jak najszybciej.Pamiętaj, że nie mówiąc jej tego ranisz ją.Mam pomysł pójdziecie dziś razem nad jezioro i tam jej to powiesz.-powiedział brunet.
-No...No dobra.-zgodził się Ron.

              Wieczorem, kiedy wszyscy mieli już nowe książki i przybory Ron czekał na Hermionę przed domem.Czuł, że musi z nią zerwać.Wiedział, że ona teraz potrzebuje czyjejś bliskości ale musiał to zrobić.Nie chciał jej okłamywać.Przecież już jej nie kochał a raczej kochał.Tylko przekonywał siebie, że tak nie jest.Po chwili drzwi się otworzyły i na podwórko weszła Hermiona.Złapała rudzielca za rękę ale on jej nie zabrał.Szli kilka minut i dotarli nad jezioro.Podziwiali piękny widok.Jezioro ślicznie wyglądało w blasku zachodzącego słońca.
-Ale pięknie.-powiedziała Miona z zachwytem.
-Taaak.-odpowiedział Ron.Szatynka wtuliła się w ramiona chłopaka.Ron speszył się.Wiedział, że powinien ją odsunąć ale nie umiał.
-Hermiono.Muszę ci coś powiedzieć.-powiedział.
-Tak?
-Ja...kocham cię.-powiedział Ron nie wiedząc czemu.Czuł, że tymi słowami pogorszył  sytuację.Przecież nie to miał powiedzieć.Skarcił się w duchu.
-Ja cię też.-powiedziała Hermiona i pocałowała rudzielca.
-Chodźmy już.-powiedział Ron cały czerwony.Był zły na siebie, że nie udało mu się wykonać misji.
    Po powrocie do pokoju Ron położył się na łóżku hamując się aby niczego nie rozwalić.
-Co ja zrobiłem?!-myślał zdenerwowany.Po chwili do pokoju wszedł Harry.
-I jak?-spytał.
-Powiedziałem, że ją kocham.-powiedział Ron jednym tchem.
-Coooo?!Przecież miałeś z nią zerwać!-zdenerwował się brunet.
-Zrobię to.Obiecuję.-powiedział rudy.
-Mam nadzieję.-powiedział brunet i poszedł spać.
Ron wziął z niego przykład i też się położył.Zastanawiał się tylko jak trudne ma przed sobą zadanie.

  *Lavender zginęła w drugiej bitwie o Hogwart ale ja ją tak jakby "przywróciłam".Przyda się do tej
historii ;)
 
  No i jest ;)Rozdział 12.Odbiegłam od Fremione.Tak wiem o tym ale mam lepszy pomysł.Może on wypali, bo z tym Fremione to niezbyt mi wyszło...:/ Komentujcie! :D
P.S. Chyba trochę tu zmienie bo to wygląda na rozdział I a nie XII a wy co myślicie? ;)
~Natalka

7 komentarzy:

  1. Tylko wytłumacz mi co to teraz będzie?
    To będzie nowy blog?
    Bez Fremione????
    Nie gniewaj się ale głupio to wyszło, tak nagle znienacka urwałaś historię ...
    No nie wiem co wymyślisz, ale... To juz nie będzie Fremione?

    Pozdrawiam.
    ~Clat <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No wiem...też tak pomyślałam dziś...To będzie opowiadanie "Co zdarzyło się po Hogwarcie?" no i jeżeli tak uważasz to skończę jeszcze Fremione...Tylko nie wiem w następnym rozdziale?Czy jak...?
    ~Natalka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skończ Fremione, po prostu załóż drugi blog i tam daj to nowe opowiadanie, albo zrób zakładkę z tym tutaj. A normalnie dalej kontynuuj Fremione :)

      Usuń
  3. usuń ten rozdział !! zacznij pisać od nowa Fremione !!

    proszę ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Kidy masz zamiar to pisac chyba opusczam twojego bloga dodawaj częściej notki:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz zamiar jeszcze pisać?
    Ja chcę Fremione. Co to za blog bez Freddie'go ? Jak Lavender przywróciłaś, to czemu Freda nie?
    No mniejsza z tym. Przecinki muszą oddzielać czasowniki. Bo inaczej robi się bezsensowne masło.
    Ogólnie to fajnie piszesz. Tylko pisz, a nie zostawiaj bloga w połowie bez żadnych info
    Pozdro. Weny. Paulina.M ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawiodłam się! Gdzie Fred?!

    Szkoda, że tak zakończyłaś blog...

    Zapraszam do mnie
    Https://fremionefanfic.blogspot.com/?m=1

    Pozdrawiam
    Blue :*

    OdpowiedzUsuń