Gdyż za bardzo zajęłam się dziewczynami cofniemy się do czasu kiedy kompania z Nory :P była jeszcze w przedziale.
VIII
W końcu wracali do Hogwartu.Do ich drugiego domu.W jednym z przedziałów pociągu Londyn-Hogwart siedziała grupka przyjaciół.Ron z Harrym grali w szachy.Ginny żywo rozmawiała o czymś z Fredem i Georgem a Hermiona siedziała wpatrzona w okno.Myślała o wakacjach."Były cudowne.Zbliżyłam się do Freda, staliśmy się serdecznymi przyjaciółmi.Poznałam też trochę bardziej Georga." Zapomniała już o incydencie z Ronem.Była szczęśliwa.
"Tylko co mogły oznaczać słowa pani Weasley.Jaka niespodzianka?"-zastanawiała się szatynka.Nagle z rozmyślań wyrwał ją głos Rona, który skończył już grać w szachy z Harrym.
-Gramy w eksplodującego durnia?-spytał.Wszyscy się zgodzili.Po trzech rozdaniach zakończyli grę.W każdym z trzech przegrał Ron, który teraz był cały w zielonej mazi.Podczas gdy rudzielec oczyszczał się reszta przyjaciół prowadziła ożywioną rozmowę o tym, kto będzie nowym nauczycielem Obrony przed czarną magią.
-Mam nadzieję, że to nie będzie facet z Voldemortem z tyłu głowy, psychol zapatrzony w siebie ani wilkołak.-powiedział Harry.Wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem.
-Lupin...To był dopiero nauczyciel...-powiedział po chwili Fred.
-O tak...-westchnął Harry.
I tak mijał im czas.W końcu dojechali.Wsiedli do powozu i w milczeniu dotarli do Hogwartu.Wielka Sala wyglądała pięknie i magicznie, jak zwykle.Na sklepieniu widać było pierwsze gwiazdy.
Hermiona zajęła miejsce przy stole Gryfonów między Georgem a Harrym.Najpierw był przydział nowych uczniów.Tiara rozpoczęła swoją pieśń:
"Czymże są magia i czarnoksięstwo,
Gdy cnót nie poprze ich koalicja?
Jeśli nie wesprą ich praca, męstwo,
Bystrość, ambicja?
Kiedy u naszej szkoły zarania
Czworo ją magów na błoniu stawia,
Każde ku innej cnocie się skłania,
Inną wysławia.
Śliczna Hufflepuff wytrwałość chwali
I pracę ciężką szanuje wielce;
Dzielny Gryffindor – nerwy ze stali
I mężne serce;
Zmyślna Ravenclaw sławi intelekt,
Umysł otwarty, w zagadkach biegłość;
Chytry Slytherin ceni fortele,
Spryt i przebiegłość.
Jeśli spytacie, kto, moi mili,
Miał rację z czworga założycieli,
To ja odpowiedź dam wam w tej chwili,
Że wszyscy mieli.
Więc nim do domów wnet was przydzielę,
Które mi wskażą wasze zdolności,
Tę wam wskazówkę dać się ośmielę:
Siła w jedności!
A gdy nadejdzie godzina próby,
Niech każdy wspomni na Hogwart luby
Wiedząc, że swary wiodą do zguby,
Jedność do chluby!"
Po piosence tiary, McGonagall zaczęła wywoływać uczniów.
-Pucey Anna!-zawołała profesorka.Dziewczynka drżącym krokiem podeszła i usiadła na stołku.
-Hufflepuff!-krzyknęła tiara.
Kiedy jakaś osoba została przydzielona, przy którymś ze stołów wybuchał aplauz.
Po kilkunastu innych osobach jakaś wysoka jak na pierwszy rok dziewczyna dostała przydział.Nazywała się Rose Evans i trafiła do Gryffindoru.
"Czy to jakaś rodzina Harry`ego?"-pomyślała Hermiona.Rose zajęła miejsce między Ronem a Harrym.
-Cześć.Jestem Rose.-przedstawiła się nowa Gryfonka.
-Jestem Ron.-powiedział rudy.
-A ja Harry.-powiedział bliznowaty.
Po Rose przydział dostała Stephanie Miller.Trafiła do Ravenclawu.Jeszcze kilka osób dostało przydział i głos zabrał Dumbledore.
-Kolejny rok...Chciałbym powitać serdecznie nowo przyjętych uczniów a szczególnie Stephanie Miller i Rose Evans.Stephanie będzie uczęszczać do trzeciej klasy a Rose do czwartej.Pewnie jesteście głodni, więc jedzcie!-powiedział dyrektor z uśmiechem i na stołach pojawiły się różnorodne potrawy:indyki,kaczki, paszteciki dyniowe, kurczaki, ryby, soki itp.
"Dziwne...Dlaczego nie przedstawił nowego nauczyciela od OPCM?"-zastanawiała się szatynka.
-Cześć Rose, jestem Hermiona.-powiedziała dziewczyna uświadamiając sobie, że jeszcze się nie przedstawiła.
-Cześć.-opowiedziała nowa Gryfonka.
-Eee...Chciałam zapytać, czy ty znasz Harry`ego?Jesteś jego kuzynką lub...jakąś rodziną?-spytała po chwili Hermiona.
-Nie, dopiero się poznaliśmy.Dlaczego pytasz?-spytała Rose.
-Mama Harry`ego miała takie samo nazwisko jak ty.
-Och...-powiedziała nowa i zaczęła przeżuwać swojego kotleta.Hermiona zjadła swoje udko z kurczaka i napiła się soku dyniowego.Kiedy odstawiła szklankę potrawy znikły i pojawiły się desery.Szatynka poczęstowała się czekoladową babeczką.Po posiłku razem z Harrym, Ronem i Fredem poszła do pokoju wspólnego.Cała czwórka rozłożyła się na sofie.Fred zapatrzył się w wielkie, czekoladowe oczy Hermiony."Czy to możliwe, żebym coś do niej czuł?No tak przyjaźń, nic więcej.W końcu jutro spotykam się z Angeliną."-pomyślał i uśmiechnął się na myśl o brązowoskórej dziewczynie. Z rozmyślań wyciągnęły go śmiechy.Spojrzał więc na źródło.W pokoju stał George.Miał czerwoną skórę i niebieskie włosy.Fred zaczął płakać ze śmiechu, podobnie jak jego towarzysze.
-No co?Coś nie tak?-spytał George.Tym pytaniem wywołał jeszcze większą salwę śmiechu.
-Spó...Spójrz na siebie!-krzyknął Lee Jordan.
-Chwila...te cukierki...To twoja sprawka!-krzyknął George wskazując na na Rose.
-Za godzinę zniknie.-powiedziała szatynka i ze śmiechem pobiegła do dormitorium.
Po chwili poszedł i George.Zaraz po nim rozeszli się poostali.
-Stary, to ta Rose ci zrobiła?-spytał Fred ze śmiechem, kiedy zastał swojego brata nadal czerwono-niebieskiego.
-Taaak.-burknął George.
-Ale jak?-spytała jego kopia.
-No bo wiesz...Wracałem z kolacji i zobaczyłem ją pod portretem Grubej Damy.Stała tam i nie mogła wejść do naszej wieży bo nie znała hasła.Kiedy podeszłem do niej spytałem czy nie zna hasła.
Powiedziała, że nie i spytała kim jest Malfoy.Odpowiedziałem, że to Draco Malfoy i żeby się z nim lepiej nie zadawała bo jest wredny.Arystokrata jeden!A ona mimo mojego zdziwienia podeszła do niego i przedstawiła się.Podała mu rękę a on ją uścisnął.Był to błąd bo Rose nakleiła sobie elektryczną naklejkę na dłoń.Tym sposobem poraziła Malfoya.Szkoda, że nie widziałeś jego miny.
Potem podeszła do mnie i poczęstowała mnie cukierkiem, który najprawdopodobniej zmienił mi kolor włosów i skóry.-powiedział George.
-To niezłe z niej ziółko.-powiedział Fred.-A ty dałeś się tak nabrać...
-Też byś się dał.To przecież były tylko cukierki.Ale za to jakie pyszne.-powiedział George z uśmiechem.
-Nie zastanawia was to, że nie przedstawili nowego nauczyciela OPCM?-spytał Fred zwracając się teraz też do Lee.
-No właśnie.Może nikt się nie zgłosił...-powiedział Lee.
-Może...-zgodził się George.-W każdym razie ja idę już spać.Dobranoc.
-Dobranoc.-odpowiedzieli mu i po chwili zasnęli.
***
Hermiona obudziła się dosyć wcześnie.Była 7:00.Ubrała się, zrobiła delikatny makijaż a włosy uczesała w roztrzepany kok.Gdyż została jej jeszcze godzina do śniadania postanowiła poczytać książkę.Wzięła swoją ulubioną-Romeo i Julia i pogrążyła się w lekturze.Po trzydziestu minutach szatynka postanowiła obudzić Parvati i Lavender.
-Dziewczyny, wstawajcie!-krzyknęła szturchając je lekko.
-Jeszcze godzinkę...-powiedziała sennie Parvati.
-Za pół godziny śniadanie.-powiedziała Hermiona.
-Co?!Pół godziny, nie zdążymy!-krzyknęła Lavender z paniką i pobiegła do łazienki.
Hermiona poszła do pokoju wspólnego.Zastała tam Harry`ego i Rona.
-O, jesteś Mionka.To co idziemy?-spytał Harry.
-Tak, chodźmy.-odpowiedziała.
Kiedy weszli do wielkiej sali szatynka zobaczyła rudą czuprynę Freda.Na jego kolanach siedziała Angelina.
Hermiona nawet nie wiedziała dlaczego poczuła ukłucie w sercu i smutek.Kiedy zasiadła do stołu nie chciała nic jeść.Grzebała tylko widelcem w swojej jajecznicy.Nagle potrawy znikły i głos zabrał dyrektor.
-Moi drodzy.W tym roku nie będzie rozgrywek quidditcha(po całej sali rozeszły się pomruki nie zadowolenia) z powodu pewnego ważnego wydarzenia...-zaczął Dumbledore, ale nie dokończył wypowiedzi bo drzwi od Wielkiej Sali otworzyły się z hukiem.Przez wielką salę zaczęła iść jakaś postać.Wszyscy się na nią przyglądali.Był to mężczyzna o drewnianej nodze.Na jego twarzy widniały liczne blizny.Jedno oko miał normalne a drugie wirowało po całej sali jak szalone.Kiedy mężczyzna podszedł od Dumbledore`a szepnął mu coś na ucho i zajął miejsce przy stole nauczycielskim.
-A więc witamy nowego nauczyciela Obrony przed czarną magią.Alastora Moddy`ego!-powiedział dyrektor.
Rozległy się ciche oklaski.
-Jak mówiłem, w tym roku nie będzie rozgrywek quidditcha.Odbędzie się bowiem Turniej Trójmagiczny.
Weźmie w nim udział trzech reprezentantów z różnych szkół.Beauxbatons, Durmstrangu i Hogwartu(Wielka sala wypełniła się oklaskami i gwizdami). Czara ognia wybierze reprezentantów szkół.Zmierzą się oni z trzema zadaniami.Uczestniczy muszą mieć jednak ukończone siedemnaście lat. Zawody potrwają od października do końca roku szkolnego.-powiedział Dumbledore.
-Ej to nie fair!-krzyczeli bliźniacy.Wielka sala wypełniła się pomrukami niezadowolenia.
-Możecie iść już na lekcje.Zaczynają się za 15 min.!-krzyknął jeszcze dyrektor.
Hermiona miała teraz eliksiry ze ślizgonami. Snape nie omieszkał odjąć im punktów za "przepychanie się".
Po lekcji zadał im wypracowanie na dwie stopy na temat Eliksiru Wielosokowego.Transmutacja mięła im bardzo szybko ale niestety inaczej było z Historią Magii.Hermiona nie robiła dziś nawet notatek była pogrążona w smutku.Nie wiedziała dlaczego ale widok Angeliny i Fred sprawiał jej ból."Ale przecież my jesteśmy tylko przyjaciółmi..."-pomyślała Hermiona i zasnęła.Obudził ją dzwonek na krótką przerwę.Szatynka szybko spakowała swoje rzeczy i razem z Ronem i Harrym poszli na zaklęcia ze starszymi Gryfonami.Niestety Angelina i Fred też tu byli.Trzymali się za ręce.Hermiona wybrała miejsce jak najdalej od nich.Starała się nie myśleć o tej parze.Ważniejsza przecież była lekcja.Po lekcjach razem z przyjaciółmi udała się do Pokoju Wspólnego.Dziwne ale nikogo tam nie zastali.Nagle ktoś zawiązał jej oczy chustką...
I jest...8 rozdział ;)
Zabije za to zakończenie. : D pisz dalej. :)
OdpowiedzUsuńJak mogłaś dać takie zakończenie ? pisz dzisiaj jak sie da jak nie to jutro bo jestem bardzo ciekawa:)Wogóle b.fajny rozdział:0 najlepsy blog o HP
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki ;3
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj następny?
OdpowiedzUsuńNom za jakies 2-3 godz. ;)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział, kiedy next?
OdpowiedzUsuńDzis lub jutro ;) I dzieki :)
OdpowiedzUsuń