niedziela, 31 marca 2013

Jezioro

Pisze już kolejny rozdział...I sie tak zastanawiam...Dzisiaj dostałam dawki weny więc ;)
Tak, chciałabym zmienić temat bloga.Tzn. blog będzie o kilku bohaterach:Hermionie, Fredzie, Alyson (wymyslona), Emily(wymyslona), Mathew(wymyslony) no i oczywiście Ginny, Harry, Ron i pozostałe postacie z HP.Chcę po prostu dodac kilku bohaterów do bloga.Piszcie w komentarzu czy to dobry pomysł.
Rozdział 3 będzie jutro albo jeszcze dziś bo mam dzisiaj naprawdę dużooo weny. :)

                                                                                  II
Wziął ją na ręce i zaczął biec.
-Fred, puść mnie!-krzyczała Hermiona śmiejąc się.Śmiała się ona, śmiała się Ginny, śmiali się wszyscy.Wszyscy...oprócz Rona.Nie był tym taki rozbawiony.Był zdenerwowany.Jego brat niósł w ramionach jego dziewczynę!No dobra...prawie dziewczynę.Kochał Hermionę i myślał, że ona go też.
"To tylko kwestia czasu, zanim będą razem..."-myślał.Ale kiedy widział szatynkę trzymającą się szyi Freda
opanowywała go złość i coś jescze...Zazdrość.Nagle z jego myśli wyrwał go plusk.Doszli do jeziora a powodem plusku była Hermiona wrzucona do wody przez Freda.Jednak gryfonka nie dała się tak łatwo.
Podpłynęła do brzegu i złapała Freda za kostkę.Oboje runęli do wody.Po kilku minutach pływali już wszyscy z wyjątkiem Rona.Rudzielec udał się do pokoju pod pretekstem bólu głowy.Tak naprawdę opracowywał plan jak pozbyć się Freda.Tymczasem reszta paczki świetnie się bawiła w wodzie.Chlapali się, pływali, zrzucali do jeziora siebie nawzajem.Zanim się obejrzeli nadeszła 19:00.
-Musimy już iść,za pół godziny kolacja.-powiedziała Hermiona.Wszyscy się z nią zgodzili i wyruszyli do domu.
-Idę na górę się przebrać-powiedziała szatynka.
-Idę z tobą.-odpowiedziała Ginny.
Po wejściu do pokoju Hermiona założyła szorty i fioletową bluzkę, Ginny zaś założyła czerwone rurki, które idealnie pasowały do jej włosów i biały top.Po przebraniu zeszły na kolację.Mała rudowłosa gryfonka zajęła miejsce obok swojego taty Artura a starszej gryfonce pozostało tylko jedno miejsce.Usiadła obok Freda.
Powoli zaczęła jeść swoje naleśniki.Obejrzała się po kuchni.Pomieszczenie miało beżowe ściany.Tuż przy oknie stał stół z miękkimi krzesłami.Drewniana podłoga lśniła czystością.Obok zlewu stała kuchenka gazowa a trochę dalej kaflowy piec.Uśmiechnęła się.Uwielbiała spędzać tu wakacje.W tym domu panowała taka rodzinna atmosfera.Spojrzała na panią Weasley, na jej ciepły wyraz twarzy.Ta kobieta zawsze chciała mieć dużą rodzinę no i jej się udało.W domu było pełno ludzi i w dodatku wszyscy byli rudzi.Pan Weasley pracował w Ministerstwie Magii w wydziale Niewłaściwego Użycia Produktów Mugoli znanym także jako wydział  Niewłaściwego Użycia Czarów.Weasleyowie byli dobrymi ludźmi.Wszystkich darzyli przyjaźnią i dla każdego znalazło się miejsce w ich domu.Nagle Hermionę z rozmyślania wyrwało przeczucie, że ktoś jej się przygląda.Spojrzała na Freda.Gapił się na nią jakby widział ją po raz pierwszy.Szatynka zarumieniła się i spojrzała na swój talerz.O dziwo nic na nim nie było.Tak sie zamyśliła, że nawet nie zauważyła, że zjadła.
-Pani Weasley, ja mogę pozmywać.-powiedziała Hermiona.Wiedziała, że kobieta potrzebuje pomocy.Chociaż to mogła dla niej zrobić.
-Och, dziękuję ci Hermiono.Ja muszę już iść.Odwiedzimy z Arturem Lupina i Tonks.Wrócimy za najwyżej dwie godziny.-powiedziała Molly i po chwili już jej nie było.Hermiona zabrała się do mycia.Miała dużo do zmycia, bo rodzina Weasley była duża.Do tego musiała jeszcze dołożyć siebie i Harry`ego.Czyli w sumie...8 osób.Percy`ego, Billa i Charliego nie było.
-Pomogę ci.-powiedział znajomy głos.Fred.
-Ok,dzięki.-powiedziała szatynka.
-Więc, jak ci minął czerwiec i połowa lipca?-spytał rudzielec.
-A...dobrze, ale było trochę nudno.Cieszę się, że w końcu przyjechałam do Nory.A ci?-odpowiedziała Hermiona.
Sorki że tak krótko ale mój "kochany" braciszek nie daje mi dokończyc ale spróbuję to zrobić jeszcze dziś :) Proszę o komentarze, to dla mnie bardzo ważne.Muszę znać waszą opinię.

3 komentarze:

  1. Hmm.. dopiero zaczynam czytać, ale mam kilka uwag :
    - Po pierwsze : bardzo dużo błędów, to okropnie razi w oczy!
    - Po drugie : czy wszystko nie dzieje się troszkę za szybko? Nikt Cię nie goni, przecież Fred i Hermiona mają jeszcze dużo czasu! Harry i Ginny też!
    - Po trzecie : Weasleyowie zawsze zwracali się do Remusa po imieniu i trochę głupio to wygląda 'do Lupina i Tonks'. Nie lubię jak ktoś mówi o moim mężu po nazwisku ;o

    Nom, to na tyle krytyki, poza tym bardzo fajnie :)
    Mam nadzieję, że powyższe błędy są poprawione w kolejnych rozdziałach, jeszcze nie czytałam ;3

    Pozdrawiam i życzę jak najwięcej weny ^_^
    Jestęę Kottę

    OdpowiedzUsuń